aaa4 |
Wysіany: ¦ro 11:56, 30 Sie 2017 Temat postu: |
|
Heinz nie byl nawet nieprzyjemny, tylko potrafil okropnie marudzic. Normalnie tak dlugo mi marudzil, ze w koncu dalam mu sie przerznac, zeby tylko miec spokoj i pojsc juz do domu. Do tego jeszcze koniecznie chcial, zebym tez cos odczuwala, wiec musialam udawac, no bo w koncu niezle zaplacil.
Po Stelli i Babsi ja zostalam teraz stala dziewczyna Heinza. Uwazalam to przede wszystkim za praktyczne, bo oszczedzal mi mnostwo czasu. Nie musialam godzinami przesiadywac u Arabow dla glupiego niucha, nie musialam juz sterczec na dworcu Zoo i czekac na klientow, nawet nie musialam jezdzic za towarem. Tak, ze nawet calkiem niezle radzilam sobie przez ten czas ze sprzataniem, golebiami i cala reszta.
Prawie kazdego popoludnia jezdzilam do Heinza i wlasciwie nawet juz nic przeciwko niemu nie mialam. Na swoj sposob mnie chyba kochal. Ciagle mi powtarzal, ze mnie kocha, i ja tez musialam mu to mowic. Byl niesamowicie zazdrosny. Ciagle sie obawial, ze dalej chodze na dworzec, i jakos tak byl mily.
W koncu byl to jedyny czlowiek, przed ktorym moglam sie do woli wygadac. Detlef w pudle. Bernd w pudle. Babsi w Narkononie. A Stella w ogole jakby sie zapadla pod ziemie. Mama nie chce mnie znac, myslalam sobie. A ojca musialam bez przerwy oklamywac. Kazde zdanie, jakie do niego mowilam, to bylo jakies klamstwo. Tylko z Heinzem moglam prawie o wszystkim pogadac, nie musialam miec przed nim tajemnic. Wlasciwie tak na dobra sprawe, to jedyna rzecza, o ktorej nie moglam z nim szczerze rozmawiac, byl moj stosunek do niego.
Czasami, kiedy Heinz bral mnie w objecia, bylo mi naprawde . |
|